Przejdź do głównej zawartości

Spotkania indywidualne

Po złożeniu kompletu dokumentów, kolejnym namacalnym krokiem w procesie adopcyjnym były spotkania indywidualne. Wymaganymi dokumentami w naszym przypadku były:
  • odręcznie napisane życiorysy, czyli kartka, pióro i piszemy
  • skrócony odpis aktu małżeńskiego, czyli trzeba udać się do odpowiedniego urzędu
  • zaświadczenia lekarskie: jedno od lekarza pierwszego kontaktu, o ogólnym stanie zdrowia, drugie od psychiatry o naszym zdrowiu psychicznym (oba zaświadczenia dotyczą braku jakichkolwiek przeciwwskazań do zostania rodzicami adopcyjnymi)
  • zdjęcia, własne ;)
  • podanie do ośrodka, ten dokument nie musi być napisany odręcznie, jak najbardziej można wydrukować (w nim pokrótce piszemy dlaczego zgłaszamy się do ośrodka adopcyjnego i prosimy o pomoc w przysposobieniu dziecka)
  • zaświadczenie o wysokości zarobków, czyli udajemy się do księgowości w miejscu zatrudnienia (ten dokument zdobywamy najpóźniej, gdyż ma najkrótszy czas ważności)
  • zaświadczenia o niekaralności z Krajowego Rejestru Karnego (te dokumenty nasz ośrodek zdobył sam)

Spotkania indywidualne to cykl spotkań prowadzonych przez psychologa i pedagoga – parę pracowników OA przydzielonych do każdego z małżeństw starających się o adopcję. Nasze spotkania odbywały się co dwa tygodnie, na przestrzeni od lutego do czerwca, obejmowały rozmowy i testy psychologiczne. W trakcie tych spotkań były poruszane tematy, można by rzec generalnie o życiu, ze szczególnym uwzględnieniem rodziny. Jakie mamy wspomnienia z dzieciństwa, jakie wartości wynieśliśmy z domu, jak wyglądają nasze rodzinne relacje, jakim jesteśmy małżeństwem, jak żyjemy, co jest dla nas ważne, jakie mamy plany etc. Rozmowy w ośrodku rodziły jeszcze więcej naszych rozmów już poza placówką. Z całej adopcyjnej procedury to właśnie ze spotkań indywidualnych wynieśliśmy najwięcej. Wiele sobie uświadomiliśmy, wiele zrozumieliśmy i wiele dostrzegliśmy. Niby to tylko rozmowa, niepozorna wymiana zdań, ale przy odrobinie dobrej woli i otwartości może wiele dobrego wnieść w życie.

Oczywiście podczas spotkań padało wiele pytań, nieraz absurdalnych, bądź po prostu niefortunnie sformułowanych. Do tej pory hitem jest pytanie: „gdzie będziecie państwo trzymać dziecko?”. W głowie parsknęłam śmiechem i miałam gotowych kilka dowcipnych odpowiedzi, ale wiadomo, przemilczałam. Natomiast mój Małżonek, w tym samym momencie, wyszczerzył się w przepięknym, charakterystycznym uśmiechu, już nawet nie od ucha do ucha, a dookoła głowy i wystrzelił: „jak to gdzie? W piwnicy”. Oczywiście miałam pełną świadomość żartu, natomiast nie mogłam tego powiedzieć o paniach siedzących po drugiej stronie biurka. Nie wiem kto miał większe oczy, ja czy one. Cóż, jakie pytanie taka odpowiedź ;) ...choć nie obyło się bez mojego późniejszego wykładu, w temacie czasu i miejsca na żarty, oraz, że nie każdy te żarty może rozumieć.

Wszystkie spotkania indywidualne mieliśmy wspólne z Mężem, nie było rozmów osobno ze mną i osobno z nim. Były spotkania gdzie pod ostrzał pytań było brane tylko jedno z nas, ale zawsze siedzieliśmy obok siebie. Rozdzielani byliśmy tylko w momencie pisania testów psychologicznych, co zdecydowanie sprzyja większemu skupieniu :)

Komentarze

  1. Hmm... A z nami prowadzono też rozmowy oddzielnie. Oddzielnie mąż, oddzielnie żona...
    Widać i tu każdy OA ma swoje zwyczaje.

    M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przydatne byłoby w końcu ujednolicenie procedur adopcyjnych. Jestem przekonana, że i w szkoleniach są spore rozbieżności.

      Usuń
  2. A u nas było i razem i osobno :) Że ja jestem większą gadułą, to przykazałam wcześniej mężowi, by brał ochoczo udział w rozmowie, a ja postaram się jej nie zdominować. Jemu zwykle jest to na rękę, bo nie musi się wysilać np. deleguje mnie do składania życzeń a sam dopowiada "ja również się dołączam" :D
    A tu chodzi też o obserwację pary, czy któreś czegoś drugiemu przypadkiem nie narzuca. Przy rozmowach indywidualnych mieliśmy podobne pytania, ale każdy mógł sam porozmawiać z panią psycholog. Takie coś w stylu randki w ciemno, czy nasze odpowiedzi się zgadzają. Test pisaliśmy razem z przykazaniem "nie ściągać" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mój mąż bardzo chętnie się udziela, a jeszcze chętniej skacze z tematu na temat, czasem nawet bez postawienia przecinka :D Także czasem muszę co nieco sprostować ;) Niemniej jednak bardzo lubię słuchać jego wypowiedzi, więc ma okazję wyrazić swoje zdanie nawet przy mnie. Indywidualnych rozmów jestem bardzo ciekawa, podejrzewam że w obecnym ośrodku takie będziemy mieli :)

      Usuń

Prześlij komentarz